Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim – Sprawy kryminalne
Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim – dramat 7 maja 2025
24 czerwca, 2025

Jak to się zaczęło: zaginięcie, staw i tajemnica

W marcu 2010 roku w stawie w Cieszynie odnaleziono ciało kilkuletniego chłopca. Zwłoki były zawinięte w kołdrę i obciążone kamieniem. Makabrycznego odkrycia dokonał przypadkowy przechodzień. Ciało nie było zidentyfikowane. Brakowało jakichkolwiek ubrań, dokumentów czy śladów pozwalających ustalić jego tożsamość. Sprawa natychmiast została okrzyknięta jedną z najbardziej tajemniczych zbrodni dekady. Przez długi czas nikt nie wiedział, kim był ten chłopiec ani dlaczego nikt go nie szukał.

Brak tropów i fałszywe ślady

Pomimo intensywnej pracy śledczych i ogromnego zainteresowania mediów, przez ponad dwa lata tożsamość dziecka pozostawała nieznana. Policja analizowała zgłoszenia zaginięć dzieci z całej Polski, jednak żadne nie pasowało. Ciało chłopca zostało pochowane jako „Chłopiec z Cieszyna”, a sprawę uznano za niewyjaśnioną. Rodzice dziecka – jak się później okazało – celowo wprowadzili otoczenie w błąd, twierdząc, że syn przebywa pod opieką dziadków. Milczenie i kłamstwa sprawiły, że przez lata nikt nie powiązał ich z tragedią.

Przełom i długie poszukiwania sprawców

Dopiero w 2012 roku nastąpił przełom. Pracownik socjalny w Będzinie zgłosił podejrzenie, że w jednej z rodzin „zniknęło” dziecko, o którym nikt nie mówił. Policja zaczęła łączyć fakty. W ciągu kilku tygodni ustalono, że chłopiec to dwuletni Szymon, a jego rodzice – Beata Ch. i Jarosław R. – przez ponad dwa lata skutecznie ukrywali zbrodnię. Zostali zatrzymani po ponad 26 miesiącach od dnia odnalezienia ciała.

Jak zginął Szymon: brutalna prawda i proces

Śledztwo wykazało, że chłopiec zmarł na skutek ciężkiego pobicia. Według biegłych miał pęknięte jelita i wewnętrzne krwawienie, spowodowane silnym uderzeniem w brzuch. Rodzice nie wezwali pomocy – zamiast tego czekali, aż dziecko umrze. Po jego śmierci zawinęli ciało w kołdrę, wywieźli do Cieszyna i wrzucili do stawu. Proces trwał latami. Początkowo ojciec został skazany na 10 lat, a matka na 5. Po apelacji wyroki zwiększono: Jarosław R. otrzymał 15 lat pozbawienia wolności, Beata Ch. – 13 lat.

Dlaczego skatowali własne dziecko?

Śledczy nie doszukali się jednej konkretnej przyczyny. Według relacji z procesu, chłopiec był „problematyczny” – miał płakać, być nieposłuszny, „trudny w wychowaniu”. Rodzice – szczególnie ojciec – reagowali agresją, przemocą, ignorancją. Matka nie stanęła w obronie dziecka, nie próbowała go chronić. W efekcie kilku dni zaniedbań i przemocy Szymon zmarł w męczarniach. Eksperci mówią dziś, że był ofiarą całkowitej obojętności i znieczulicy.

Co dalej z matką? Zmiana nazwiska, nowe życie

Beata Ch. kończy odbywanie kary 30 czerwca 2025 roku. W czasie pobytu w zakładzie karnym zmieniła imię i nazwisko. Według nieoficjalnych informacji nie zamierza wracać do Będzina. Ma opuścić region i rozpocząć życie z dala od miejsca tragedii. Nie wiadomo, czy będzie objęta dozorem kuratorskim, ale z pewnością pozostaje osobą pod szczególnym nadzorem wymiaru sprawiedliwości.

Ojciec Szymonka nadal w więzieniu

Jarosław R. przebywa w zakładzie karnym i ma zakończyć odbywanie kary w grudniu 2027 roku. Nie wykazuje oznak skruchy ani refleksji. Według opinii penitencjarnych nie współpracuje z psychologami i nie uczestniczy w zajęciach resocjalizacyjnych. Po zakończeniu kary prawdopodobnie zostanie objęty nadzorem kuratorskim.

Podsumowanie

Historia Szymonka z Będzina to jedna z najbardziej wstrząsających spraw o zabójstwo dziecka w Polsce. Brutalność, długoletnie ukrywanie prawdy i obojętność najbliższych wstrząsnęły opinią publiczną. Do dziś pozostaje pytanie, czy można było zapobiec tej tragedii – i jak skutecznie chronić najmłodszych przed takimi dramatami.

Zapraszamy do lektury naszych poprzednich artykułów.

Udostępnij artykuł
Polub artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *